tytuł


Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!

poniedziałek, 29 lutego 2016

"Stół króla Salomona" - Luis Montero Manglano - recenzja


Okładka książki Stół króla Salomona
Chcesz wiedzieć, jak się to wszystko zaczęło? Pewnie, mógłbym opowiedzieć ci tę historię, ale znam lepszą.

Kiedyś, jako kilkuletnie dziecko uwielbiałam słuchać bajek czytanych mi przez dziadka. Jednak nie były to tradycyjne bajki o Czerwonym Kapturku, ani Śpiącej Królewnie, to były historie rodem z najbardziej odległych zakątków świata. Legendy o cyklopach, walecznych rycerzach i pięknych orientalnych księżniczkach, niczym te z Iliady i Odysei. Teraz, gdy w ręce wpadła mi ta powieść, wspomnienia wróciły już po pierwszych kilku stronach. Luis Montero Manglano zaczyna swoją opowieść jak bajkę opowiadaną przez dziadka, chociaż wcale nim nie jest. Autor fascynuje, okładka przyciąga, a słowa odurzają na dłuuugie godziny.

Szem ha-Meforasz. Imię Boga.

Pierwsze wrażenie? “Czy to będzie miało coś wspólnego z Biblią?” Ciekawe połączenie biblijnej przypowieści z legendami sprzed tysięcy lat, a do tego trzymająca w napięciu fabuła. Tirso Alfaro nie jest w stanie zagrzać gdzieś miejsca na dłużej. Humanistyczne studia mu w tym nie pomagają, lecz gdy zostaje wysłany na praktyki do muzeum Canterbury jego życie diametralnie się zmienia. Nieporadny dwudziestokilkulatek jest świadkiem kradzieży bardzo wartościowej zabytkowej pateny. W muzeum nikt mu nie wierzy, bo okazuje się, że złodzieje zostawili falsyfikat w miejscu skarbu. Całej akcji przygląda się podejrzany średniowieczny kat… Tirso zostaje wyrzucony z praktyk za niewypełnianie obowiązków służbowych, lecz prawie od razu otrzymuje podejrzaną ofertę pracy. Zero informacji, prosta strona internetowa zabezpieczona hasłem. 

Czy Tirso przejdzie specyficzny proces rekrutacji? 
Czym jest tajemnicze NKP? 
Czy kat ma coś wspólnego ze skradzioną pateną?

Salomon, trzeci król Izraela, syn Dawida, z domu Izajasza i pokolenia Judy.

Ze Stołem Salomona wiąże się ciekawa historia… Ten, kto zapragnie go odczytać, zostanie wciągnięty w spiralę niebezpieczeństw, którą niełatwo będzie zatrzymać. Tirso odnajdzie się w samym jest centrum.

"Dużo bardziej niż utraty ojca - sporadycznie obecnego w moim życiu - żałowałem tego, że już nigdy nie poznam finału fascynującej opowieści. “

Nam to na pewno nie grozi. Przebrnięcie przez pięćset stron powieści może wydawać się niezłym wyzwaniem, jednak tylko na początku. Autor intryguje już od pierwszych stron. Z każdą następną prowadzi nas coraz głębiej do świata baśni, która nie miała prawa się wydarzyć, a jednak miała miejsce. U Montero ciężko odróżnić fikcję od rzeczywistości. Tutaj rozklekotany rower jest równie prawdziwy, jak mityczny Stół Salomona. Autor powoli buduje napięcie, by w punkcie kulminacyjnym wybuchnąć z oszałamiającą siłą zostawiając czytelnika z atakiem serca.
            
Bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło, że Luis Montero Manglano nie ma żadnych problemów z przechodzeniem od jednej historii do drugiej, robi to bardzo płynnie, co odgrywa istotną rolę w powieści, bo historii wewnątrz jest mnóstwo. Język jest łatwy, mimo że nie zawsze opowiada o prostych rzeczach. Autor zdaje się udowadniać, że nawet na temat historii sztuki, archiwizowania i tysiącletnich artefaktów można mówić prostymi słowami.

Jeśli macie ochotę na zagadkę niczym z Sherlocka Holmesa, przyprawioną szczyptą dobrego humoru, kilkoma kroplami romansu i chochlą napięcia, to “Stół Króla Salomona” jest książką dla Was!

TUTAJ znajdziecie trailer do spotu reklamującego te książkę.
 
Gorąco polecam!

Ananaska, 18 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Rebis. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz